Bardzo dziękuję za wszystkie informacje z pierwszej ręki bo obejrzał pan to wszystko dokładnie.To miłe.Dziękuję .Kilka razy w roku odwiedzam moją Borsukowinę i tamte strony ale , tak się złożyło, że w tym roku jeszcze nie byłam.Nie wiedziałam, że na Kłyszawce powstało kąpielisko.To dobrze, że ktoś o tym pomyślał.Tamte mokre podłoże i samo malownicze miejsce z pewnością do tego się nadają.Dziękuję za pozdrowienia od pani Ziny.Gdy tam jestem staram się ją odwiedzić.Pozdrawiam gorąco pana i każdego znajomego, kogo mogę znać.

Witam Panią Stasię.
Pani Stasiu.Przekazuję pozdrowienia od pani Janki Lisowskiej z Radunina.Pani Janka to córka Piotra Wierzbickiego.Z pierwszego po prawej domu przy wejściu do Plant od Borsukowiny.Byłem w sobotę u niej.Pogadaliśmy sobie o starych ,dobrych,plantowskich czasach.Otrzymałem od jej męża przepiękne dary do mego muzeum.Są to np."pałukaszak" i szuba sprzed I wojny.Pani Stasiu.Być może ma pani stare zdjęcia na swoim facebucku.Ja niestety ze względów zawodowych nie mogę mieć fejsa ani twitera.Jeśli może pani mi je przesłać na meila to będę bardzo wdzięczny.
Obejrzałem dokładnie "asielicu" i " pierahon".W następnym wejściu postaram się opisać ich wygląd dzisiejszy wpisany w dawne lata.Pozdrawiam z Plant.

Sugerowałam wcześniej, że na zdjęciu z pierwszej komunii św.umieszczonym na stronie "Parafia Podlipki" z Aldonką Borowik stoi Fela Miron a nie Stanisława Prończyk.Jeszcze raz bardzo proszę o korektę.Dziękuję.

Z tym pisaniem pani Stasiu to zawsze jest pod górkę.Ja myślałem ,że historię Świdziałówki napiszę w pół roku.Piszę już ponad rok i coraz to nowe elementy nie dają mi dokończyć.Okazało się ,że historia Świdziałówki to historia 6 miejscowości: Świdziałówki,Nowej Świdziałówki, Planty Strzeleckiej,Planty,Kłeszawki i Borsukowiny.Niestety ja do emerytury mam jeszcze 10 lat ale może do wakacji skończę pisanie.Wczoraj znowu rozmawiałem z panią Ziną i znowu 2 kartki wspomnień.Czytałem też pani wpisy państwu Prończykom,Wiktorowi i Gali.Przekazują dla pani serdeczne pozdrowienia.No to tym czasem.

U mnie podobnie.Już nieraz kończyłam moje pisanie ale wciąż wpada do głowy nowy wątek,który wydaje się na tyle ciekawy,że warty rozwinięcia.I tak wciąż fantazjuję.To bywa czasem zabawne ale też w niektórych momentach terapeutyczne.Zapominam o kłopotach i siedzę zagłębiona tylko w tym.Czasem działam na niwie plastycznej.Z różnym rezultatem, niestety ale to nic.A na emeryturze wcześniejszej jestem z powodu pracy w szkolnictwie.Jeszcze się załapałam.Teraz już takiej możliwości nie ma.Tak stopniowo tracimy wszystkie przywileje, które kiedyś wywalczyliśmy.Ufff...Ja nie narzekam.Jest Okey."Misiaczki" i "Żółwiki" dla moich
h PROŃCZYKÓW.

No i mamy Nowy ,2014,Rok.Ale zanim przyszedł do Plant to się trochę działo.Była "SZALONA NOC".Sanie powyciągane od wszystkich.Lonek Radziewicz zauważył ,że jeżdzi na swoich saniach.Uprosił ,żeby pomóc zapchnąć je spowrotem na podwórze Radziewiczów.Henio i Janek zdjęli bramkę u Mojsaków i zataszczyli do rzeki.Ktoś sanie Kozłów wciągnął na gruszę obok Zielonków.Adolek Grabowski lezie na strzechę bo komin szybą założony i piec nie chce "ciagnąć".Pełno ścieżek wysypanych popiołem do zakochanych.Z dzieciarnią bawi się "baba dziedawa".Kawalerka ma prywatkę u Szeremetów.Maja adapter "Bamnino" od Antka Medarawego,trochę płyt pocztówkowych.Będą bawić się do rana.Rodzice zebrali się u Wierzbickich.Są też goście spoza Plant:państwo Stankiewicz z Grzybowszczyzny Starej i pani Lida z Panem Mietkiem Kuklikiem z Podlipek.Przygrywa im Franio Prończyk.Oj się działo.Teraz śpią .Zaraz pozbierają się u Miszczuka za stodołą na górce i na sankach będą wyprawiać harce.Bo w Plantach zawsze wesoło.